sobota, 31 maja 2014

Rozdział V

Obudził się o wschodzie słońca czując przyjemny ciężar na swojej klatce piersiowej. Kiedy spostrzegł czerwono-włosom przypomniał sobie wczorajszą noc, kiedy to zapłakana wpadła w jego ramiona zasypiając. Nie mając większego wyboru zabrał ją do swojego pokoju, gdzie w tajemnicy skradł jej pocałunek. Kiedy o tym myślał jego serce waliło coraz mocniej, a twarz nabierała rumieńców. Chcąc jej nie obudzić wstał delikatnie opierając jej głowę o poduszkę, po czym wszedł do łazienki, gdzie jak zwykle o tej porze czekała na niego kąpiel. Szybkimi ruchami zdjął z siebie nocne ubrania i zanurzył się w gorącej wodzie będącej w wannie. Ponownie rozmyślał nad swoim życiem wspominając czas, kiedy był jeszcze młodym chłopcem. Cały czas wspomnienia żyjące w jego pamięci wypełnione były obrazem jego chorowitej, ale za to wspaniałej matki, która obecnie żyje gdzieś daleko stąd pod tym samym niebem. Gdzie jesteś i dlaczego mnie zostawiłaś? Zadawał sobie pytanie, gdy nagle usłyszał głośny huk dochodzący z jego pokoju. Przerażony szybko wyszedł z wanny owijając się w pasie ręcznikiem, po czym szybko wybiegł do pokoju, gdzie na podłodze siedziała oszołomiona dziewczyna, która widząc mężczyznę prawie nagiego spanikowała, a jej twarz przybrała barwę dojrzałego buraka.
 - Co się stało? Co to był za huk i dlaczego siedzisz na podłodze? - zapytał podchodząc na przeciw Hanatsuki pomagając jej już po chwili wstać.
 - Ja spadłam w łóżka. - słysząc tą odpowiedź aż trudno było mu w to uwierzyć, w końcu to łóżko jest ogromne, więc jakim sposobem ona z niego spadła? Pytał sam  siebie, kiedy ona przyglądała się bacznie jego umięśnionemu, nieco opalonemu ciału.
 - Wszystko w porządku? Nic sobie nie zrobiłaś? - pytał z troską łapiąc delikatnie jej dłoń i przyciągając do siebie tak, że wpadła w jego szerokie ramiona. - Naprawdę się wystraszyłem, że coś się tobie stało. Nie strasz mnie tak więcej. - objął ją mocno zapominając o przetrzymywaniu ręcznika, który bezwiednie opadł na podłogę.
Dziewczyna zwracając uwagę na opadający ręcznik natychmiast zareagowała mówiąc:
 - Haru... twój ręcznik... - wyjąkała zawstydzona próbując odwrócić od niego wzrok.
 - Cii... zostańmy tak chwilę. - wyszeptał słysząc bardzo szybkie bicie serca dziewczyny. - Boisz się mnie? - zapytał chcąc się upewnić, że nie robi jej krzywdy.
 - To nie tak, że się boję... Nie wiem  jak to ująć... Odczuwam uczucie którego wcześniej nie czułam, przez co nie wiem jak się zachować.
 - A co czujesz?
 - Podenerwowanie, serce bije mi tak szybko, że mam wrażenie jakby miało mi zaraz wyskoczyć, jednak nie odczuwam strachu. Nie wiem jak opisać to odczucie, które mi teraz towarzyszy. Mimo, że czytałam tyle książek nie znalazłam opisu tego uczucia... To tak jakbym pragnęła czegoś, ale bała się tego sięgnąć.
 - To pożądanie.
 - Czy to złe uczucie?
 - Nie. Ja też właśnie czegoś pożądam, ale boję się po to sięgnąć. Czy pozwolisz mi pokazać jak zaspokoić twoje pożądanie?  - nie słysząc odpowiedzi na zadane pytanie ucałował jej pełne barwy usta. Od wczoraj, kiedy to skradł  pocałunek pragnął więcej i więcej. Nie mogąc się powstrzymać pogłębił go chcąc zaspokoić swoje żądze. Wiedział, że nie może pozwolić sobie na na więcej, dlatego też była to dla niego magiczna chwila, gdzie może na chwilę oderwać się od niekorzystnej rzeczywistości. Hanatsuki nie protestowała bowiem dla niej podobnie jak dla Haru była to magiczna chwila pozwalająca uciec od smutnej, pełnej cierpienia przeszłości, której tak bardzo nienawidziła.

Nagle magia chwili zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Ni stąd ni zowąd w głowie dziewczyny pojawił nieznajomy głos, który nawoływał jej imię. Przerażona dziewczyna odsunęła się od mężczyzny przerywając pocałunek. Haru widząc jej reakcje patrzył na nią niezrozumiałym wzrokiem, kiedy ona pogrążona w swoich myślach wsłuchiwała się w obcy głos.
 - Hanatsuki przepraszam zrobiłem coś nie tak? - zapytał, kiedy czerwonowłosa wykrzyknęła przerażona z łzami w oczach.
 - Zostaw mnie w spokoju! - wybiegła z pomieszczenia pozostawiając go kompletnie załamanego ze swoimi myślami. Niestety mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z tego, że dziewczyna tak naprawdę nie mówiła tego do niego. W pewnym momencie głos w jej głowie stał się nie do zniesienia i dlatego też w taki, a nie inny sposób zareagowała. Kiedy dobiegła do opustoszałego pomieszczenia, które okazało się być magazynem na starocie uważnie rozejrzała się na wszystkie strony. Jej uwagę przykuło w połowie zasłonięte lustro, którego rama była wykonana z najprawdziwszego złota. Powoli podeszła do owego lustra ściągając do końca materiał, który je zasłaniał. Patrząc na swoje odbicie zdziwiła się niezmiernie, kiedy zamiast szkarłatnych włosów zobaczyła jasne niczym słońce włosy, a wcześniej ciemne oczy w odbiciu wydawały się niebieskie niczym niezanieczyszczony ocean.
Przez chwilę stała w bezruchu uważnie przyglądając się swojemu odbiciu, kiedy nagle przez jej głowę zaczęły przelatywać przeróżne obrazy wspomnień zawierające fragmenty przeszłości. 

 - Co to było? - zapytała na głos czując niepokojące skurcze w klatce piersiowej, gdy ku jej zdziwieniu usłyszała odpowiedź.
 - Dlaczego się tak dziwisz? Przecież zostałaś naznaczona moim znamieniem. Twoje życie jest wieczne podobnie jak moje. - przerażona rozejrzała się po pomieszczeniu, ale nikogo nie zauważyła. - Jestem tutaj. - usłyszała ponownie głos zwracając się z powrotem w stronę lustra. Nie widząc nic z wyjątkiem swojego odmienionego odbicia zniecierpliwiona zapytała:
 - Gdzie?
 - Tutaj. - lustro stuknęło, a tajemnicza postać dodała - Jestem tobą, tak samo jak Ty mną. Powiedz mi dziewczę... Nie czujesz nienawiści do ludzi? - zapytało odbicie robiąc smutną minę pełną żalu i współczucia.
 - To nie możliwe byś była mną. Fakt, że cię słyszę jest tylko wytworem mojej wyobraźni.
 - Czyżby? - roześmiała się słysząc odpowiedź dziewczyny. - W takim razie już wkrótce przekonamy się czy jestem prawdziwa, czy też nie. Jeszcze się spotkamy spadkobierczyni rodu Sabishira.  - po tych słowach odmienne odbicie zniknęło pozostawiając po sobie te realne, a głos, który dziewczyna wcześniej słyszała ucichł lecz nie na długo... Usiadła na starym fotelu rozmyślając nad tym co się chwilę temu wydarzyło. Nie mogła uwierzyć, że rozmawiała z kimś kogo w zasadzie nawet nie widziała. To było dla niej zbyt wiele... Kiedy w końcu znalazła miejsce, gdzie nie jest traktowana jak jakiś odmieniec, wszystko się wali niczym domek z kart. Na dodatek zdawała sobie sprawę, że zraniła nieumyślne Haru, który ofiarował jej tak wiele ciepła i uwolnił ją z jej piekła. Nie wiedziała jak ma wytłumaczyć mu swoje zachowanie, ale wiedziała jedno musi go czym prędzej przeprosić. Będąc przekonana o słuszności swojego postanowienia opuściła schowek i ruszyła w stronę pokoju jej wybawcy. Idąc dumnie korytarzem mijała wiele par drzwi prowadzących do przeróżnych pomieszczeń, jednak oprócz służących i lokaj'i nie zastała nigdzie szukanej przez siebie osoby. Nawet gdy dotarła do jego pokoju ślad po nim zaginął... Była zrozpaczona, tak bardzo chciała przeprosić, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Na jej szczęście już od dłuższego jej poczynaniom przyglądała się jedna młodsza służąca, która widząc zdenerwowaną Hanatsuki przyjaźnie zapytała:
 - Mogę Pani jakoś pomóc? - Hantasuki uważnie przyjrzała się służce dziękując w myślach za to, że to właśnie główna podopieczna pani Yumito. - Przepraszam, że się nie przedstawiłam Pani. Jestem Lucy Namisaki.
 - Rozumiem. Miło mi cię poznać. Nazywam się Sabishira Hanatsuki. Wiem, że jesteś zajęta, ale proszę pomóż mi.
 - Od tego tu jestem. Naszym głównym zadaniem jest pomoc naszym pracodawcą i jego gościom  Bez znaczenia czy siedzimy, czy też pracujemy. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
 - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Błagam pomóż mi znaleźć Haru.
 - Niech się Pani uspokoi. Panicz wyjechał chwilę temu do miasta, niedługo wróci.
 - Problem w tym, że to nie może czekać. Muszę go szybko znaleźć i przeprosić. Gdzie jest to miasto? - zapytała pośpiesznie chcąc jak najszybciej znaleźć Haru. Jednak Lucy doskonale zdawała sobie sprawę, że mimo wszystko nie może pozwolić na to by Hanatsuki opuściła tą rezydencje, ponieważ taki dał rozkaz sam pan tego domu Haru. Przez chwilę zwykle uśmiechnięta dziewczyna zastanawiała się nad odpowiedzią, którą powinna udzielić czerwonowłosej, ale coś jej nie pasowało. Wie, że nie powinna tego robić, ale jakoś nie mogła wykonać rozkazu widząc jej załamaną twarz, dlatego mimo konsekwencji jakie mogą ją czekać postanowiła jej pomóc na własną rękę.
 - Pomogę Pani się tam dostać, jednak musi się Pani wcześniej przebrać w coś co nie będzie przyciągać tak dużej uwagi, o ile nie będzie to kłopotem. - dopowiedziała lekko speszonym głosem patrząc na drogą, jedwabną koszulę nocną, którą Hanatsuki miała na sobie.

 - Nie potrzebuję drogich sukni. Chcę po prostu się tam dostać.
 - Rozumiem. W takim razie proszę za mną. 
 - Prowadź. - ruszyła za blondynką na najwyższe piętro rezydencji, gdzie mieszkała tylko służba. Chcąc nie chcąc musiały się skradać, ponieważ wpuszczanie gości na najwyższe piętro jest surowo zakazane przez Haru. Kiedy z trudem udało im się dostać do pokoju Lucy dziewczyna wyciągnęła ze swojej szafy jasno bordową chustkę i pewną kremową sukienkę wykonaną z tańszego materiału, sięgającą do samych kostek podobnie jak większość takich kreacji.
 - Jaki Pani ma numer stopy?
 - 36.
 - To naprawdę rzadkość mieć tak małą stopę. Na szczęście jedyną osobą w tej rezydencji z takim numerem jestem ja. To naprawdę szczęście. - uśmiechnęła się pogodnie wyciągając tego samego koloru co suknia buty na lekkim obcasie. - Wiem, że to nie to samo co drogie i piękne suknie, ale tylko tak nie będzie się Pani rzucała zbytnio w oczy. Naprawdę przepraszam za zaproponowanie czegoś takiego...
 - Jest w porządku, jestem ci naprawdę wdzięczna, nawet nie wiesz jak bardzo za twą pomoc.
 - Dziękuje, to naprawdę cenna dla mnie pochwała Pani.
 - Hanatsuki.
 - Słucham?
 - Mów mi Hanatsuki.
 - Ale ja nie powinnam... - spuściła głowę zawstydzona.
 - Chodzi o różnice społeczne? Nie dbam o to. Wiele rzeczy nie rozumiem i być może nie zrozumiem, ale myślę że nie powinno się dzielić ludzi na różne klasy. Ludzie powinni mieć takie same prawo niezależnie od tego czy posiadają bogactwo, czy też nie.
 - Szkoda, że obecna monarcha tak nie myśli... Nie żeby mi nie odpowiadała praca tutaj. Naprawdę ją lubię, ponieważ dzięki niej mogę go spotkać... - zaczerwieniła się jeszcze bardziej chowając twarz w dłoniach. - Przepraszam nie powinnam o tym mówić. Pomogę się Pani przebrać i upiąć włosy.
 - Skoro nie chcesz mnie oficjalnie nazywać przy innych po imieniu, to przynajmniej używaj go gdy jesteśmy same, dobrze? Jeśli pozwolisz ja także będę nazwała Cię po imieniu Lucy.
 - To będzie dla mnie zaszczyt.
 - Nie musisz czuć się zaszczycona. Traktuj nas na równi. - po tych słowach dziewczyny rozmawiały jeszcze przez długi czas podczas przebierania Hanatsuki, aż poprzez użycie drobnego oszustwa na jednym z woźniców rezydencji wsiadły do powozu, który zabrał je do miasta. Kiedy dojechały do wyznaczonego miejsca wysiadły z powozu rozglądając się uważnie. Mimo taniego ubioru Sabishiry ludzie zwracali uwagę na jej kolor włosów, oczu, jak i nieskazitelnej jasnej skóry połączonej z niezwykłą urodą. 


 - Jesteś naprawdę niezwykła Hanatsuki. Nawet tańszy ubiór nie zamaskował twojej urody. 

 - Tak myślisz? - zapytała uważnie rozglądając się dokoła, kiedy do jej uszu dotarł miły dźwięk roznoszącej się po mieście muzyki. - Cóż to takiego? Taki miły i przyjemny dźwięk... - przymknęła powieki okręcając się wokół własnej osi. 
 - To muzyka. W mieście organizowany jest festyn z powodu 20-tych urodzin następcy tronu, Księcia Williama II. 
 - Chciałabym tam pójść. Nigdy nie brałam udziału w czymś takim. 
 - Niestety nie możemy, a przynajmniej Ja nie mogę. - powiedziała ciszej idąc w głąb miasta towarzysząc dziewczynie. 
 - Dlaczego? Czyż festyn nie jest dla wszystkich? 
 - Służba nie ma prawa brać udziału w takich wydarzeniach, ponieważ to nie przystoi, dlatego też trzymamy się od takich uroczystości z daleka. 
 - Rozumiem... To naprawdę przykre. 
 - Przyzwyczaiłam się. A teraz nie traćmy czasu i poszukajmy Panicza. - zachęciła idąc na przód. 

Szukały ponad godzinę, ale bezskutecznie. Ruch podczas nadchodzącego festynu był zbyt duży, by kogokolwiek znaleźć. Były tak skupione na znalezieniu Haru, że nawet nie zauważyły, kiedy rażący tłum ludzi ich rozdzielił. Gdy zorientowały się co się stało było już za późno. Zamiast szukać Haru musiały znaleźć same siebie, by bezpiecznie wrócić do domu. 

Hanatsuki szła jedną z mniejszych ulic rozglądając się za Lucy, której nie mogła znaleźć. Trudno jest kogoś znaleźć nie znając nawet miasta, w którym się jest. Jedynym wyjściem było pójście w stronę dochodzącej z oddali muzyki, gdzie być może po wcześniejszej rozmowie znajdzie ją blond włosa dziewczyna, z którą tu przybyła. Z cichą nadzieją w sercu kroczyła przed siebie, gdy nagle niedaleko dostrzegła czyjąś postać biegnącą w jej stronę, która przez nieuwagę wpadła na nią nim zdążyła się odsunąć przy okazji powalając ją na ziemię, która ubrudziła jej jasną suknię.
Cicho jęknęła czując ból po upadku, gdy nagle owa postać okazująca się być mężczyzną wstała podając jej pomocna dłoń, którą natychmiast przyjęła wstając na równe nogi. 
 - Nic Ci nie jest? - zapytał przyglądając się jej od góry do doły. 
 - Nic, ale moja suknia jest cała wybrudzona. - odpowiedziała dokładnie ilustrując mężczyznę, który ubrany był, jak bardzo bogaty hrabia. Zielone piękne oczy wspaniale komponowały się z jego blond włosami. "Przypomina mi trochę Haru, gdyby nie te oczy... Z pewnością gdybym nie widziała jego twarzy bym go z nim pomyliła..." Pomyślała, kiedy ku jej zdziwieniu lekko opalony blondyn złapał ją za dłoń mówiąc:
 - Zaraz się tym zajmiemy, jednak teraz biegnijmy. - pociągną ją w swoją stronę zaczynając biec. Hanatsuki nie mając większego wyboru biegła razem z nim mijając kolejno następne uliczki, kiedy nagle pośród tłumu w oddali spostrzegła samego Haru. Niespodziewanie wyrwała swoją dłoń z uścisku mężczyzny przez chwile wpatrując się w miejsce, gdzie Naraboshi rozmawiał z inną kobietą, która nie tylko zalotnie mrugała oczami, ale i posyłała pełne uroku uśmiechy. Widząc to chciała wykrzyczeć jego imię, ale jakoś nie potrafiła. Stojący obok blondyn zauważywszy jej smutny wyraz twarzy podszedł bliżej patrząc w to samo miejsce co czerwonowłosa. Zastanawiał się, czy to tamten człowiek jest przyczyną jej smutku, kiedy nagle z ich rozmyśleń wyrwał ich krzyk biegnących w ich stronę straży. Nie chcąc zostać złapanym ponownie ujął dłoń dziewczyny ponownie ruszając z miejsca. 

Wielu ludzi przyglądało się im, kiedy ruszali z miejsca, aż w końcu nawet sam Haru obejrzał się za ścigana parą. Kiedy zobaczył piękne upięte ciemnoczerwone włosy znieruchomiał. Jeszcze nigdy nie spotkał kobiety z wyjątkiem Hanatsuki o takim kolorze włosów. Był zaniepokojony do takiego stopnia, że nawet przestał zwracać uwagę na swoją towarzyszkę rozglądając się za tamtą kobietą, której już nigdzie w pobliżu nie widział. 

Po długiej ucieczce dotarli do jednego z większych sklepów, gdzie ubierali się ludzie wyższego statusu. Na ich szczęście w sklepie z wyjątkiem sprzedawcy i kilku służek nie było nikogo. Z początku właściciel sklepu widząc kobietę w takiej sukni chciał ją przepłoszyć, jednak wszystko zmieniło się, gdy tylko zobaczył twarz jej towarzysza. Właściciel natychmiast stał się miły i rozkazał poszukać jakiejś odpowiedniej sukienki dla Hanatsuki, która obecnie przebywała w osobnym pomieszczeniu zwanym przebieralnią wraz z dwiema młodymi służkami, które co chwile przynosiły jej do przymiarki różne suknie przy tym pomagając jej się w nie ubierać.
Tymczasem towarzysz Hanatsuki siedział na wygodnym fotelu przy tym rozmawiając ze znajomym właścicielem sklepu, który siedział na przeciw popijając zieloną herbatę. 
 - Nie spodziewałem się, że dziś mnie odwiedzisz książę. Czy nie powinieneś przygotowywać się w swoim zamku do festynu?
 - Uważam, że nie potrzebuję specjalnych przygotowań. Równie dobrze mogę iść w tym co mam na sobie. - prychnął patrząc z przeszywającym uśmiechem na starszego człowieka. 
 - Twoja matka się wścieknie. Dobrze wiesz, jak nie lubi, gdy jej synuś ucieka z zamku.
 - Nie ma potrzeby się tym martwić. Moja matka zawsze przesadza. 
 - A co z tą panienką? Nawet ja muszę przyznać, że jej wygląd mnie zdziwił.
 - Wpadłem na nią, jak uciekałem przed strażą. Jak sam zdążyłeś zauważyć pobrudziłem przy tym jej suknie, dlatego postanowiłem jej odkupić nową. W końcu to grzech, że tak piękna kobieta chodzi w tak zwyczajnej sukni. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak urodziwej kobiety z takim kolorem włosów. Kiedy trzymałem jej dłoń miałem wrażenie, że jej delikatna skóra zaraz się rozpadnie, jest taka miła i jasna, jakby nigdy nie widziała słońca. Po za tym wyglądała na zagubioną, więc nie mogłem jej tak zostawić.
 - Rozumiem, jednak jest coś po za jej wyglądem, co mnie w niej intryguje... 
 - Co takiego? - zapytał zaciekawiony tym co jego znajomy ma do powiedzenia. 
 - Czy to nie dziwne, że nie rozpoznała księcia? - to pytanie rzeczywiście wzbudziło niepokój w blondynie. Nie ważne jak mocno upadła... wcześniej, czy później każdy powinien go poznać. Nawet ludzie z najniższym statusem wiedzą kim jest, więc dlaczego ona go nie rozpoznała? 
 - Faktycznie to dziwne... 
 - Pilnuj się książę. Nawet najpiękniejsza kobieta może być twym wrogiem. - o wilku mowa. Z przebieralni wyszła wcześniej obgadywana kobieta w nowej kreacji. Mimo, że mogła wybrać dowolną suknię, nawet najdroższą, ona wybrała prostą sukienkę z kapeluszem. Co prawda była z drogiego materiału, ale nie była tak szykowna, jak się spodziewali, że wybierze. 

Powoli podeszła do mężczyzn czekając na ich reakcje, kiedy nagle blondyn wstał mówiąc:
 - Na nas już czas. Dziękuję za twą gościnność Seiri.
 - Do zobaczenia Williamie, miłego dnia Pani. - pożegnał ich z ukłonem, kiedy opuszczali sklep ruszając w dalszą drogę.

Minęły kolejne dwie godziny. Przez cały czas towarzyszyła Williamowi, który wydawał się być miłym, choć trochę skrytym człowiekiem. Dwie godziny rozmawiali poznając siebie nawzajem, kiedy wiele innych osób się martwiło o ich bezpieczeństwo. Na terenie włości Haru panował niepokój. Wszyscy byli zaniepokojeni zniknięciem dziewczyny i zmuszeni do jej poszukiwań. Sam Haru wrócił z powrotem do miasta szukając Hanatsuki i służki, która zniknęła wraz z nią. Teraz nie miał wątpliwości kto pomógł czerwonowłosej opuścić jego dom, gdyby Eigetsu dowiedział się o tym z pewnością by się zawiódł na jego ulubionej służce Lucy. Teraz nie ma wyboru, jeśli uda mu się ją odnaleźć będzie musiał ją ukarać za to co zrobiła. Służba powinna rozumieć, że nie wolno łamać rozkazów swojego pana.
Podobnie jak w posiadłości Haru, w zamku rodu Sabishira panował chaos. Następca tronu znowu wymknął się na długą przechadzkę do miasta. Nie było by z tym problemów, gdyby nie to, że dziś jest bardzo ważny dzień dla królestwa, bowiem wszyscy dziś świętują 20 urodziny księcia i oczekują, że choć raz zawita na festynie jako główna gwiazda wieczoru. Królowa - lady Sanna wpadła w szał i wyzywa wszystkich naokoło, że nie potrafią upilnować jej dwudziestoletniego syna i wymierza im za to przeróżne kary, dlatego też każdy podobnie, jak służba Naraboshi'ego szuka księcia, jak tylko może, by tylko uniknąć gniewu królewskiej miłości...

Patrzyła przed siebie idąc obok mężczyzny, który służył jej ramieniem. Właśnie docierali do centrum festynu, gdzie niektórzy ludzie tańczyli w rytm muzyki walca, a jeszcze inni jedli, pili i rozmawiali korzystając z wszelkich dostępnych atrakcji. Hanatsuki nigdy nie śniła, że zobaczy tak ciekawe wydarzenie, więc z głębi serca dziękowała Williamowi, że zabrał ją w takie miejsce zupełnie zapominając o Lucy i Haru. 
 - Mogę prosić do tańca? - usłyszała, kiedy William lekko ukłonił się z wyciągniętą ku niej prawą ręką. 
 - Przepraszam Williamie... - powiedziała zawstydzona kontynuując - Ja nie potrafię tańczyć. - jednak i to nie przeszkadzało blondynowi. Delikatnie uśmiechnął się w jej stronę chwytając jej dłoń do tańca. 
 - To nie takie trudne. Zresztą nikt nie powiedział, że musimy tańczyć tak jak wszyscy. - był zadowolony, kiedy dziewczyna nie protestowała. Powoli zaczęli stawiać kroki w rytm muzyki, aż przeistoczyły się one w wolny taniec. Korzystali jeszcze z wielu innych atrakcji aż do czasu, gdy zaczęło powoli zachodzić słońce. 

Przechodził przez tłumy ludzi, aż w końcu dotarł na miejsce festynu. Wcześniej udało mu się znaleźć Lucy, która teraz oczekuje na jego powrót wraz z woźnicą na jednej z pobliskich ulic w powozie. Był wściekły, nie rozumiał dlaczego Hanatsuki opuściła jego posiadłość skoro dał jej wolność o jakiej wcześniej nie śniła. Czy to miało coś wspólnego z dzisiejszym porankiem? Nie wiedział. Żałował, że zamiast zostać w posiadłości wyjechał do miasta na spotkanie, które z resztą i tak nie wyszło. Gdyby został za żadne skarby nie pozwoliłby opuścić dziewczynie rezydencji, zrobił by wszystko, by tylko została. Teraz jako swoją nauczkę musi jej szukać. Nawet nie chciał myśleć co może się stać jeśli straże ją rozpoznają i zaciągną do podziemi zamku. Z pewnością drugi raz nie udało by się już tak łatwo tam włamać, by ją stamtąd wyciągnąć. Z drugiej strony przynajmniej wie, że jej nie zabiją, ponieważ to niemożliwe. Ciekawe, czy jest jakiś sposób na uwolnienie jej z pod tej klątwy? Zastanawiał się, kiedy nagle jego oczy ujrzały obiekt jego poszukiwań - Hanatsuki w towarzystwie innego mężczyzny. Widząc to aż zagotowało się w nim, kiedy zobaczył jak tańczą ze sobą stawiając krok po kroku, a jeszcze bardziej dziwił go ubiór czerwonowłosej. Jakoś nie przypominał sobie, by kiedykolwiek kupował taką suknię. Co tu się dzieje? Zadawał sobie pytanie przyglądając się im dłuższą chwilę, kiedy jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy rozpoznał osobę, która towarzyszyła jego ptaszynie. Gdy tylko muzyka na chwile ucichła, a ludzie przerwali taniec wszyscy spojrzeli się w miejsce, z którego dochodził dźwięk bijących dzwonów. Miejsce to było jakieś 100 metrów dalej, stał tam wielki mur, za którym krył się królewski zamek, z którego na bogato przystrojony taras wyszła starsza kobieta o niebieskich oczach i blond włosach. Gdy tylko ludzie ją ujrzeli wszyscy łącznie z Haru uklękli do czasu, gdy kobieta nie kazała powstać. Owa kobieta była nikim innym, jak panią tego królestwa lady Sanną, która wyszła w imieniu syna pozdrowić lud.

Nagle ku zdziwieniu Haru towarzysz Hanatsuki powiedział jej coś na ucho odchodząc gdzieś w tłum. To była idealna dla niego szansa. Powoli zbliżył się do dziewczyny, która wpatrywała się w oblicze królowej. Kiedy złapał ją za dłoń spojrzała wystraszona w jego stronę. Uważnie zilustrowała jego osobę uświadamiając sobie, że zapomniała po co tu przybyła. Do jej oczu napłynęły łzy, które powoli ciekły po twarzy. Było jej wstyd, że dała się ponieść emocji i poszła z obcym człowiekiem w którym się nie co zadłużyła. 
 - Wracajmy do domu. - powiedział przytulając dziewczynę, gdy ona uwolniła się z jego uścisku cofając się o krok w tył. To jej zachowanie było dla niego nowością. Po wczorajszej nocy, kiedy przygarnął ją do łoża był niemal pewien, że należy do niego, a tu nagle się odsuwa. Czyżby się pomylił? - Chodzi o tamtego mężczyznę? - zapytał posmutniałym głosem, co jeszcze bardziej raniło serce dziewczyny. 
 - Obiecałam, że na niego tu poczekam... - powiedziała jak by bojąc się reakcji niebieskookiego, który z wypisanym bólem i zawodem wpatrywał się w jej oblicze.
 - Wiesz w ogóle kto to jest? - zapytał oczekując odpowiedzi, lecz ona przez chwile milczała. Prawdą jest, że jedyne co o nim wie to jego imię. Nie wie z jakiego domu, czy rodu pochodzi. Dla niej wystarczyło, że był dla niej miły i nie zostawił samej, kiedy na nią wpadł. 
 - Ma na imię William i jest dobrym człowiekiem... Pomógł mi, kiedy tego potrzebowałam, więc proszę nie złość się na mnie... 
 - Jak mam się nie złościć, kiedy byłaś w niebezpieczeństwie? Co byś zrobiła, gdyby zabrał Cie do zamku? - na to pytanie drgnęła ze strachu. Nie rozumiała dlaczego Haru powiązał go z zamkiem, przecież on także uciekał przed strażą królewską, więc jak by mógł ją tam zabrać?
 - To niemożliwe, by mnie tam zabrał. 
 - Tak? W takim razie zobacz. - obrócił ją w stronę tarasu, gdzie nagle pojawił się William pozdrawiając z życzliwym uśmiechem ludzi wiwatujących na jego cześć. 

Nagle coś w niej pękło. Po raz pierwszy w życiu żywiła do kogoś taką urazę. Jak on mógł jej nie powiedzieć, że jest księciem? Jej złość z sekundy na sekundę rosła w siłę kryjąc się za niewinną twarzą. W końcu osiągnęła granicę, przez chwilę wyłączyła się od świata słysząc ponownie nasilający się głos w swojej głowie.

 "Jak on mógł Cie tak oszukać? Powinien za to zapłacić. Oni wszyscy powinni... Zabrali Ci nie tylko wolność, ale i koronę... Czy nie ty powinnaś tam stać i pozdrawiać tych wszystkich ludzi? Czy to nie tobie powinni wiwatować? Pokaż im, jak wielki jest twój gniew i odbierz to co do ciebie należy!" 

Ku zdziwieniu wszystkich zebranych ludzi lampiony i świece zapalone w pobliżu zgasły, a na dworze zebrał się silny wiatr, który stawał się coraz mocniejszy. Haru uważnie przyglądał się dziewczynie, która wychylając rękę do przodu sprawiła, że wszystkie okna w pobliżu rozbiły się na drobne kawałki przez co wybuchła panika. Cały festyn przeistoczył się w jeden wielki chaos. Nikt nie zauważył kto był tego sprawcą z wyjątkiem stojącego obok Haru. Ludzie zaczęli uciekać chcąc ratować swoją skórę, a rodzinę królewską ewakuowano do środka zamku. Jednak dziewczyna nie wyglądała na osobę, której by to wystarczyło. Ignorując krzyki Haru szła w stronę zamku niszcząc wszystko po drodze niczym wiatr halny. Przyjazna aura otaczająca wcześniej dziewczynę zanikła, a zastąpiła ją złowroga, której nikt nie znał. Była pełna nienawiści, a wszystko przez jedno małe oszustwo... Nagle na swojej drodze napotkała strażnika, który pomógł w ewakuacji mieszkańców. Widząc czerwonowłosą podszedł podszedł bliżej nie zdając sobie sprawy, że to właśnie ona jest przyczyną tego chaosu.
 - Pani proszę stąd uciekać tu jest niebe... - nie zdążył dokończyć. |Jego ciało zostało ścięte na drobne kawałki, a krew przy tym pryskająca ubrudziła twarz dziewczyny, nawet nie pozostawiając najmniejszej plamki na sukni. Haru nie był wstanie się ruszyć. Był w szoku po tym co właśnie zobaczył. Czy to właśnie dlatego była więziona w podziemiach? Zadał sobie pytanie patrząc w skupieniu na pozostałość po strażniku, który chciał jej tylko pomóc. Wie, że zbliżając się do Hanatsuki może skończyć, jak ten mężczyzna, ale z drugiej strony to on jest za nią odpowiedzialny. W końcu to on ją uwolnił z tych podziemi. Być może będzie tego żałować, ale teraz nie ma na to czasu. Musi zapobiec tej tragedii za nim będzie za późno...





CDN    
     






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz