środa, 4 grudnia 2013

Rozdział IV

"W domu"



Siedział w salonie na kanapie czytając gazetę. Wiedział, że Yumito doskonale zajmie się Hanatsuki i sprawi, że dziewczyna poczuje się jeszcze bardziej bezpieczna niż po jego zapewnieniu. Kolejne minuty zleciały bardzo szybko, pochłonięty czytaniem gazety nie zauważył stojących za nim dwóch mężczyzn o tym samym wyglądzie, którzy znienacka jednocześnie krzyknęli mu z dwóch stron do uszu 
 - Witaj Haru! - na co ten omal zawału serca nie dostał.
 - Czy was Pan Bóg opuścił!? - wrzasnął odkładając gazetę na stolik. - W ogóle jak się tu dostaliście? 
 - Tak jak zawsze. - odpowiedział jeden z nich przeskakując nad kanapą tak by na nią usiąść, drugi natomiast kulturalnie usiadł na fotelu. 
 - Co Was sprowadza? Interesy, czy może coś innego? - zapytał błagając w myślach by jak najszybciej sobie poszli.  
 - Ciekawość. No wiesz... chodzi nam o tamtą dziewczynę... W końcu wykradłeś ją z zamku. 
 - Nie wasza sprawa. - odpowiedział, kiedy jedna ze służek przechodziła. Widząc niespodziewanych gości uprzejmie zapytała.
 - Panie Eigetsu, panie Yogetsu kiedy panowie przybyli? Zaparzyć panom herbaty?
 - Poprosimy. - odpowiedział Eigetsu posyłając młodej służce delikatny uśmiech na co ta go odwzajemniła rumieniąc się, po czym odeszła lekko się kłaniając. 

Już po chwili dziewczyna wróciła niosąc na srebrnej tacy trzy herbaty w porcelanowych filiżankach i piękną pozłacaną cukiernice. Jak przystało na dobrze wychowaną w swoim fachu rozstawiła filiżanki wraz z cukrem z pełna gracją i odeszła jeszcze raz się kłaniając. W tym czasie po schodach wraz z panią Matsuną schodziła Hanatsuki, której przybycie poszła ogłosić jeszcze inna służka wchodząc do salonu. 
 - Przepraszam, że przeszkadzam. - ukłoniła się - Chciałam powiadomić iż Pani zaraz zawita do salonu. - zaraz po wypowiedzeniu słów otworzyła jedną stronę drzwi salonowych. Nim się obejrzano próg drzwi przekroczyła Hanatsuki, a zaraz za nią pani Matsuna, która ustała z boku wraz z młodszą służącą czekając na dalsze rozkazy panicza.
Wszyscy wraz z samym Haru zaniemówili na widok stojącej przed nimi dziewczyny. Mężczyźni bacznie się przyglądali Hanatsuki dopóki ona sama nie przemówiła:
 - Z całym szacunkiem... sądzę, że nie wypada się tak na kogoś patrzyć z takim pożądaniem. To niestosowne. - zwróciła im uwagę patrząc z powagą na Haru i jego gości, którzy na jej słowa oprzytomnieli. 
 - Wybacz. - odpowiedział Haru wstając i podchodząc naprzeciw jej ucałował delikatną dłoń. - Eigetsu, Yogetsu... z niechęcią przedstawiam wam Hanatsuki... Hanatsuki to moi hmm...
 - Przyjaciele. Ja jestem Yogetsu, a to mój brat bliźniak Eigetsu - dokończył za niego. Miło nam Cie poznać Hanatsuki, prawda? -spytał brata na co ten przytaknął. 
 - Wzajemnie. - odpowiedziała siadając z pomocą Haru na fotelu. - mimo, że przez długi czas Hanatsuki była sama w podziemiach zachowuje się jak na księżniczkę przystało dzięki czytaniu wielu książek na temat etykiety królewskiej i stosownego zachowania. 
 - Haru powiedz nam czy to jest ta panienka którą wziąłeś ze sobą z zamku? - pytał Yogetsu. 
 - Skąd Oni o tym wiedzą? - zapytała patrząc na mężczyzn. Wtedy Naraboshi spojrzał porozumiewawczo na starszą służkę, która wraz z młodszą wyszła z salonu zostawiając ich samych. 
 - Otóż kiedy zabierałem Cie z zamku oni mi towarzyszyli. 
 - Tak właściwie już wcześniej się nad tym zastanawiałam...
 - O co chodzi? 
 - Jaki cel mieliście przybywając do zamku? - słysząc to pytanie mężczyźni wejrzeli na siebie zdziwieni jej pytaniem. - Co więcej... Jakim cudem przeszliście przez jego mury obronne? W moich komnatach znajdowało się bardzo dużo najróżniejszych książek. Pośród nich znalazły się też takie o budowie mojego zamku i jego obronie, jak i opisy rozstawienia straży i wiele, wiele innych. Najbardziej zadziwiające jest to, że znaleźliście podziemne komnaty których nawet nie ma na żadnych mapach, czy planach zamku. 
 - Jeżeli wolno mi się wtrącić... - przerwał jej Eigetsu chcąc zadać pytanie.
 - Hmm?
 - Do ilu komnat w których znajdowały się książki miała Panienka dostęp?
 - Dziesięciu. Do tego czasu zdążyłam przeczytać wszystkie książki z dziewięciu komnat. 
 - A ile książek znajduje się w jednej komnacie?
 - W zasadzie te komnaty nazywają się bibliotekami. Myślę, że w jednej komnacie znajduje się koło siedmiu-ośmiu tysięcy ksiąg. - słysząc tą odpowiedz wyszczerzył oczy ze zdziwienia, a jego brat aż usiadł.
 - Myślę, że niemożliwym jest przeczytać tyle książek przez jedno życie. Jest panienka pewna, że się nie myli co do ich ilości? 
 - Jestem tego pewna...
 - Rozumiem. No nic myślę, że nie będziemy wam teraz przeszkadzać w końcu ja i Yogetsu mamy coś do zrobienia, prawda? - zapytał brata stając obok niego. 
 - Co? A co z herbatą? - zapytał zdziwiony - Czy nie przyszliśmy tu bo... - przerwał czując ból na stopie, którą przycisną jego brat swoją. 
 - Dziękujemy za gościnę i za herbatę Haru, przeproś ode mnie Lucy na pewno będzie jej przykro, że jej nie wypiłem. - po tych słowach dwaj bracia w mgnieniu oka opuścili rezydencje. Jeszcze przez chwile Hanatsuki przyglądała się im przez okno budynku ozdobione drogą czerwoną zasłoną spostrzegając, że bliźniacy prowadzą w drodze do pojazdu ożywiona rozmowę. 
 - Coś się stało? - usłyszała za sobą głos Haru.
 - Nie, nic. - westchnęła odwracając się w stronę mężczyzny, który spoczął na kanapie. -  Kim jest Lucy o której mówił Eigetsu? 
 - Lucy? Lucy jest jedną z moich służek, która przygotowała tą herbatę, dlaczego pytasz?
 - Bez konkretnego powodu... Po prostu odniosłam wrażenie, że twój przyjaciel żywi pewne uczucia do tej służki.
 - Wydaje Ci się. Nie możliwym jest, żeby którekolwiek z nich żywiło do służki jakiekolwiek uczucia, dzielą ich zbyt duże różnice społeczne. Rodzina Shiba z której pochodzą Eigetsu i Yogetsu zbyt wysoko cenią swoją dumę, dlatego coś takiego jak miłość, czy inne takie uczucia z osobą z niższych sfer jest nie do przyjęcia.
 - Nie wiedziałam o tym. - odpowiedziała, kiedy Haru zapytał. 
 - Zechcesz wyjść ze mną na świeże powietrze? Chciał bym Ci pokazać moje rozległe tereny. 
 - Z przyjemnością! - wykrzyczała podekscytowana jak nigdy wcześniej. Widząc jej reakcję Haru gestem dłoni pokazał by podeszła do niego, a kiedy to zrobiła złapała go pod ramie po czym opuścili potężny budynek tylnym wyjściem prowadzącym do ogrodu, gdzie przez długi czas spacerowali. Haru opowiadał jej historię swojej rodziny i pokazywał swoje ogromne tereny mierzące po paręnaście kilometrów wzdłuż i przesz, przez co mogli tylko pomarzyć by zwiedzić je na pieszo w jeden dzień. Cały jego teren odgrodzony był od świata zewnętrznego wysokim murem mierzącym 10 metrów, jednymi drogami ucieczki z tej rezydencji były dwie bramy. Jedna z nich znajdowała się 50 metrów od frontu rezydencji, zaś druga znajdowała się daleko za rezydencją w połowie lasu należącym do Haru, aby się do niej dostać trzeba przejść około 19 km. Dlatego też brama ta była bardzo rzadko używana ze względu na odległość jak i niebezpieczeństwo czyhające ze strony dzikich, zamieszkujących w lesie zwierząt. Została ona wybudowana ze względu na sytuacje awaryjne, gdzie właściciel rezydencji mógł by się niepostrzeżenie wymknąć w krytycznej sytuacji powozem. Cały dzień zleciał bardzo szybko. Po kolacji jaką zjedli w wytwornej jadalni każde z nich udało się w swoją stronę. Na polecenie Haru, Hanatsuki została odprowadzona do sypialni przez jedną służek, gdzie w pobliskiej łazience graniczącej z jej sypialnią inna służka przygotowała kąpiel dla niej pomagając się jej umyć, a po kąpieli wytrzeć ciało, rozczesać włosy i ubrać w koszulę nocną z cienkiego białego jedwabiu. Kiedy została zupełnie sama w pomieszczeniu cisza jaka jej towarzyszyła robiła się nie do zniesienia, przypominała ona bowiem o samotności w podziemiach, której wręcz się bała. Siedziała cichutko na łóżku tuląc jedną z wielu poduszek, kiedy nagle z jej oczu wypłynęły łzy. Pokój, który w rzeczywistości był tak duży wydawał się jej coraz mniejszy. Nie mogąc tego znieść czym prędzej wstała z łóżka i wybiegła z pokoju otwierając z niesamowita prędkością drzwi. Nie rozglądając się po korytarzu biegła przed siebie, kiedy nagle wpadła na Haru lądując na jego ciele, które opadło z hukiem na podłogę. Oszołomiony mężczyzna spostrzegając czerwonowłosą już chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszał jej głośne łkanie, które wydawało się być takie same jak u przerażonego dziecka. Nie wiedząc co w tym momencie powiedzieć delikatnie głaskał z tyłu jej głowę, by choć trochę ją uspokoić. Czuł jak całe ciało dziewczyny się trzęsie z przerażenia przy tym się zastanawiając co było jego przyczyną? Po krótkiej chwili zdał sobie sprawę, że przyczyną była samotność, która potęgowała swoje działanie nocą. Minęło paręnaście minut od całego zajścia, a ona nadal na nim leżała wolno oddychając. Zasnęła? Zastanawiał się, kiedy usłyszał przyśpieszone kroki z daleka należące do jego najstarszej służącej. 
 - Boże co tu się stało!? - zapytała półkrzykiem podchodząc bliżej. - Paniczu nic Ci nie jest? - panikowała, kiedy ten jej dopowiedział:
 - Ciszej bądź Yumito, nie chcę jej budzić. - powoli poniósł się z podłogi trzymając na rękach śpiącą dziewczynę. 
 - Czy panienka płakała? - zapytała tym razem ciszej, by jej nie zbudzić na co ten w ramach odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. 
 - Odprowadzisz nas do mojej sypialni? Wtedy opowiem Ci co tutaj zaszło. - zaproponował ruszając w drogę.
 - Z przyjemnością paniczu.
 - Yumito mówiłem Ci jak masz się do mnie zwracać, kiedy nie ma nikogo w pobliżu... Nie każ mi się znowu powtarzać...
 - Wybacz to przyzwyczajenie Haru. - ruszyła za nim w drogę wysłuchując w spokoju tego co miał jej do powiedzenia. Docierając do sypialni rozstali się przy drzwiach żegnając się jak przystało na dobrze wychowanych ludzi. Zaraz po odejściu Yumito wszedł do pomieszczenia delikatnie kładąc Hanatsuki na własnym łóżku. Przyglądał się jej uważnie, kiedy nie wiedząc czemu jego usta nieświadomie zbliżyły się do jej składając delikatny pocałunek. Gdy uświadomił sobie co zrobił sam nie mógł uwierzyć, że posunął się do czegoś takiego jak skradanie śpiącej dziewczynie pocałunku. ale wiedział w stu procentach jedno... Nie odda jej nikomu kto będzie chciał mu ją wyrwać z jego murów.






Ciąg dalszy nastąpi...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz